Przyszłość Misji w Niemczech

W połowie lutego br. w Kolonii odbyła się doroczna konferencja rektorów misji katolickich różnych narodowości, nad którymi opiekę sprawuje tzw. XIII Komisja Konferencji Episkopatu Niemiec. Głównym tematem spotkania były zmiany struktur niemieckiego duszpasterstwa obcokrajowców w poszczególnych biskupstwach i ich odniesienie do przyszłości duszpasterstwa obcokrajowców.

Trudno jest jednoznacznie ocenić problem. Każda niemiecka diecezja bowiem znajduje się na innym etapie przemian i postawiła sobie różne założenia czasowe.  Jest jednak kilka punktów wspólnych: konieczność zmian i łączenie parafii podyktowane brakiem księży, starzenie się miejscowego społeczeństwa katolickiego, wzrost kosztów utrzymania kościołów, szczególnie tych, które budowane były po wojnie – szybko i z użyciem azbestu. Chociaż problem finansowy nie jest aktualnie aż tak dużym wyzwaniem, wiąże się jednak z przyszłością – wzrastające koszty utrzymania personelu, budynków i instytucji takich jak: szkoły, przedszkola czy domy starców prowadzone przez Kościół katolicki.

Wiadomym jest, że po okresie pewnego zahamowania, w ostatnim czasie ilość obcokrajowców przybywających do Niemiec wzrosła. Prasa niemiecka biła na alarm w związku z ilością napływających Rumunów i Bułgarów, którzy z tytułu przynależności do UE zaczęli ubiegać się o zasiłki rodzinne, chociaż nie przepracowali w Niemczech ani jednego dnia. Jest to problem polityczno – społeczny. Nadwyrężone kasy komunalne niechętnie oddawały swoje i tak nadwyrężone fundusze socjalne nowo przybyłym. Wokół tego problemu było wiele medialnego szumu.

Nas interesowały inne sprawy. Jaka jest przyszłoś katolików w Niemczech? Czy redukowanie parafii i personelu będą dotyczyły również i obcokrajowców? Czy księża pracujący duszpastersko dla swoich rodaków będą zmuszeni przejąć także duszpasterstwo miejscowe, a jeżeli tak, to w jakim zakresie? Jakie miejsce będzie przysługiwać obcokrajowcom w nowych strukturach? Czy będą dalej traktowani jako „goście”, chociaż termin ten nie powinien odnosić się do Kościoła. W Kościele przecież wszyscy są równi. Pod względem teologicznym nie ma w tym względzie żadnego problemu. Dokumenty Kościoła powszechnego też wyraźnie biorą w obronę migrantów. Chodzi jednak o takie kwestie jak np. używanie kościołów i sal katechetycznych, odpłatność za ich użytkowanie, dalej – kto przejmie dodatkowe koszty np. ogrzewania, wody, śmieci, itp. Lokalne parafie niemieckie próbują wykorzystać tę szansę do pozyskiwania dodatkowych środków finansowych na te cele. Kurie biskupie są gotowe dopłacać, ale potrzebują nowych dotacji.

Aktualnie co piąty mieszkaniec Niemiec ma pochodzenie emigracyjne, u dzieci poniżej 10 roku życia procent ten jest jeszcze wyższy – co trzecie dziecko ma rodziców obcokrajowców. W statystykach urodzeń przeważają rodziny islamskie, ale i katolicy-obcokrajowcy mają więcej dzieci niż rdzenni Niemcy.

Jak w tym wszystkim wygląda „sprawa polska”? W roku 2012 i 2013 przyjechało do Niemiec ponad 210 tys. ludzi z Polski i jesteśmy po Turkach najliczniejszą tutaj grupą obcokrajowców. Trzeba zaznaczyć, że przyjazd na tzw. „pochodzenie” już się prawie skończył. W liczbie przyjeżdżających w ostatnich latach do Niemiec wyprzedziliśmy takie nacje jak: Włochów, Greków i innych (również i Turków). Jeżeli chodzi o obcokrajowców katolików, to jesteśmy na 1. miejscu – prawie 550 tysięcy osób z polskim paszportem (nie uwzględnia się posiadających dwa paszporty, ci uważani są za Niemców).

W Polsce 95% ludzi zostało ochrzczonych w Kościele katolickim. Należy więc uważać, że około 200 tys. nowo przybyłych rodaków to katolicy. Jak wygląda ich życie religijne w Niemczech? Trudno jednoznacznie określić, gdyż nie prowadzi się dokładniejszych badań socjologiczno-religijnych.

Co kilka lat rektorat PMK przeprowadza ankietę na temat udzielonych sakramentów, udziału we mszy św. niedzielnej itp. Ostatnia statystyka pochodzi z 2012 r. W sobotnio-niedzielnych mszach św. odprawianych w języku polskim bierze udział w skali tygodnia od 87.500 do 110.000 wiernych w zależności od ilości punktów dojazdowych w danym tygodniu (w niektórych z nich msza św. odprawiana jest raz w miesiącu). Z dużym optymizmem można przyjąć, że drugie tyle korzysta z duszpasterstwa niemieckiego. A gdzie reszta? Księża określają, że w ostatnim czasie przybyło w parafiach około 5-10% nowych wiernych.

Bardzo mało katolików polskich świadomych jest konsekwencji niezgłoszenia swojej przynależności religijnej przy zameldowaniu w Urzędzie Meldunkowym. Opuszczenie zaznaczenia w rubryce „Religionszugehörigkeit” swojego wyznania oznacza automatycznie „niewierzący”.

Niemiecki Urząd Meldunkowy przekazuje swoje dane do lokalnej kurii biskupiej, która przekazuje je dalej do miejscowej parafii niemieckiej. Z tej samej bazy danych korzystają misje obcokrajowców w formie elektronicznej lub drukowanej. W momencie nieujawnienia swojej religii, obniżona zostaje ilość katolików polskiego pochodzenia, co jednocześnie obniża szanse starań o zatrudnienie większej liczby księży, o przydział kościołów i sal, o pozyskanie nowych środków finansowych na działalność duszpasterską. Przemilczenie jest niekorzystne i z tego względu, że niektórzy chcieliby podjąć pracę w placówkach prowadzonych przez Kościół katolicki, które z braku środków trzeba zamknąć bądź oddać organizacjom świeckim, gdyż kościoła nie stać na ich utrzymanie.

Na naszym spotkaniu wyszło na jaw, że prawie 100% młodych Hiszpanów lub Włochów przy zameldowaniu deklaruje jednoznacznie swoją przynależność do Kościoła katolickiego, czego niestety nie można powiedzieć o przyjezdnych z Polski.

Żyjemy w Niemczech – kraju, w którym obowiązuje taki, a nie inny system utrzymania wspólnot religijnych i musimy go zaakceptować, chociaż z Polski jesteśmy przyzwyczajeni do innej formy utrzymania i wspierania Kościoła. Podobnie musimy przyjąć miejscowy system i w innych dziedzinach, np. płacenia podatków, opłat drogowych, chociaż są odmienne od wysokości opłat w Polsce.

Niechaj tych kilka uwag pomoże zrozumieć nasze problemy, gdyż jako duchowni chcielibyśmy jak najowocniej spełnić naszą pracę duszpasterską. Jest ona włączona w tutejszy system, jesteśmy cząstką tutejszego Kościoła i dlatego zobligowani jesteśmy do zachowania lokalnych przepisów i wymogów, również finansowych.

ks. Stanisław Budyn, rektor